Rozmowa z Piotrem Szczeblewskim, Project Managerem w MAKRUM S.A.Jak wygląda aktualnie sytuacja w branży off shore? Lata 2008-2009 były rekordowe dla przemysłu off shore oraz morskiego, dla budowy statków, i produkcji elementów, zwłaszcza pod kątem ilości zamówień. W tym sektorze bowiem spowolnienie zaczęło się z opóźnieniem szczególnie w Polsce. Takie projekty zawsze mają przesunięcie w czasie – przygotowanie ofert, wykonanie dokumentacji, złożenie zamówienia w naszej firmie powoduje przesunięcie o ok. 6-8 miesięcy. Branża off shore charakteryzuje się cykliczną przemiennością spadków i wzrostów, średnio co 3 lata. Ostatni cykl był bardzo mocno wydłużony, prosperity trwało 5 lat – potem przyszedł kryzys. Branże związane z przemysłem maszynowym są bardziej stabilne.
Czas gorszej koniunktury także można wykorzystać… Oczywiście. Czas kryzysu to dla Makrum pod pewnymi względami bardzo dobry czas. Ma miejsce coś, czego nie można zrobić w czasach prosperity. Reorganizacja, dorównanie konkurencji, wdrożenie nowych technologii, zakup nowych maszyn… Podczas wzrostów nie ma takiej możliwości, teraz można się na tym skupić. Kondycja Makrum w porównaniu z naszymi najbliższymi konkurentami jest wyraźnie lepsza. Przeszliśmy przez kryzys bardzo dobrze, mechanizm działania firmy i jej podstawa pozostała nienaruszona. Jesteśmy elastyczni, potrafimy dostosować się do panujących warunków – to przewaga Makrum.
No właśnie, jak widzi Pan obecne miejsce spółki na rynku? Makrum pracuje z klientami z całego świata, bierze udział w bardzo zróżnicowanych projektach – od Ameryki Południowej (Chile, Brazylia) po kraje z północy Europy, Niemcy, Francję czy Austrię. Naszym największym partnerem handlowym są jednak Norwegowie i Niemcy, z którymi współpracujemy przy naprawdę znaczących projektach.
Może wymienię kilka ciekawszych zadań. W ostatnim czasie robiliśmy dwa dźwigi bramowe dla firmy
Bergen Group Dreggen, ich bezpośrednim klientem jest firma Statoil, potentat na rynku paliwowym zaangażowana również w wydobycie. Był to bardzo prestiżowy projekt, ponieważ ta branża narzuca bardzo wysokie wymogi dotyczące jakości. Brały w nim udział państwa Europy północnej oraz Azji. Satysfakcja klienta z naszej pracy sprawiła, że rozmawiamy już o nowych projektach i liczymy na poszerzenie współpracy w przyszłości. Otrzymujemy także coraz więcej zapytań od innych, potencjalnych klientów.
Pracujemy także przy maszynach do przemysłu wydobywczego. Na przykład bęben zwałowarki dla firmy Sandvik – ten projekt jest w fazie końcowej, został podzielony na kilka etapów. Dokonanie montażu dokonywało się w Szczecinie. Zarządza tym grupa Project Managerów z firmy Makrum. Ten projekt się jeszcze toczy, na początku września zostanie przekazany klientowi.
Cały czas rozmawiamy także z firmą Rolls Royce, naszym klientem strategicznym, na temat kolejnych zleceń. Makrum od lat jest cenionym producentem płetw i podsittingow, rolek rufowych, urządzeń pokładowych, rozmawiamy także o nowych produktach – np. stabilizatorach używanych w bardzo drogich jachtach lub wycieczkowcach. W całej Europie zajmuje się tym tylko kilka firm.
Makrum to jednak nie tylko zagranica… To prawda, trzeba pamiętać o tym, skąd wywodzi się Makrum – o rynku polskim. Mimo trudnej sytuacji w branży udało nam się znaleźć odpowiednią niszę. W zakładach takich jak KGHM Polska Miedź czy cementownie, zakłady wapiennicze, żwirownie lub fabryki kruszywa, kryzys pozwala na modernizację parków maszynowych oraz linii produkcyjnych. Na przykład teraz modernizujemy cztery młyny kulowe dla firmy Cemex. Firmy ceniące ciągłość produkcji korzystają ze sprzętu Makrum i są go pewne. Wiedzą, że mogą na tym sprzęcie oprzeć produkcję, niezawodność jest bardzo ceniona. To daje nam przewagę nad konkurencją. Jesteśmy wyrobioną marką i udało nam się zdobyć zaufanie klientów. Jedna z firm tej branży działa na naszym rynku od 6 lat i ma sprzedanych ok. 500 maszyn w Polsce. Dla porównania – obecnie w samej Polsce używane jest ok. 30 tys. maszyn Makrum. Daje nam to także ogromny potencjał współpracy z obecnymi klientami i powrotu do naszych poprzednich klientów, modernizacji sprzętu i budowy nowych linii technologicznych.
Rozumiem więc, że z optymizmem patrzy Pan na nadchodzące lata? Makrum dorównuje bez problemu poziomowi Europy zachodniej, trwa proces przenoszenia części produkcji z Norwegii właśnie do nas, część produktów jest już u nas z sukcesem wytwarzana. Rozmowy na temat rozpoczęcia nowej produkcji, zarządzanie nią przez Project Management na pewno nie będą krótkie, ponieważ jest to skomplikowana kwestia, ale doskonale pokazuje to tendencje rozwojowe. Coraz bardziej doceniana jest nasza rzetelność i profesjonalizm, co skutkuje bardzo prestiżowymi zamówieniami, bardziej skomplikowanymi zadaniami, gdzie umiejętności zarządcze projektami ma coraz większy udział. Chcemy także sprawdzić poprawność działania naszych maszyn szczególnie w byłym na bloku wschodnim w krajach jak Bułgaria, Ukraina czy Białoruś. Planujemy też poszerzenie sprzedaży o 15-20 proc. w kolejnych latach.
W dzisiejszych czasach bardzo ważna jest zmiana podejścia do biznesu. Podzielenie Makrum na spółki zależne będzie skutkować bardzo wyraźnie nakreślonym zakresem kompetencji, nastawiamy się na poprawienie wydajności, jakości, podwyższeniem standardu świadczonych usług. Makrum jest na tyle wyspecjalizowaną firmą, ze jesteśmy w stanie rozszerzyć kontakty i kompetencje. Dzięki doświadczeniu Makrum Project Management coraz więcej firm widzi w nas nie tylko wykonawców, ale i doradców. Nie tylko cena, ale i jakość. Będziemy się rozwijać, ponieważ mamy do tego wszelkie kompetencje.