Deregulacja w budowlance - lekarstwo czy trucizna? - Aktualności - Grupa Kapitałowa Immobile S.A.

Deregulacja w budowlance - lekarstwo czy trucizna?
Data publikacji: 12.12.2012

Ustawa deregulacyjna przygotowywana przez Ministerstwo Sprawiedliwości w zamierzeniu ma poprawić sytuację na polskim rynku pracy. Ułatwienie dostępu do wykonywania niektórych zawodów ma z jednej strony rozwiązać problem braku zatrudnienia, a z drugiej - zwiększyć konkurencyjność, co (w założeniu) będzie korzystniejsze dla klientów.

Ostatnie propozycje ministra wywołały jednak duże zamieszanie w sektorze budowlanym. Przewidują one połączenie uprawnień budowlanych do projektowania z uprawnieniami wykonawczymi. W praktyce architekt mógłby być np. kierownikiem budowy obiektu, który sam zaprojektował.



- Jestem przeciwny takiemu rozwiązaniu - mówi Jacek Kazubowski, dyrektor działu zarządzania zarządzania inwestycjami CDI Konsultanci Budowlani. - Nigdzie nie jest powiedziane, że dobry architekt będzie tak samo dobrze zarządzał budową. Takie rozwiązanie może skutkować znaczącym obniżeniem jakości usług zarówno z jednej, jak i z drugiej strony.



Zdaniem Kazubowskiego wynikać to będzie z różnic między teoretyczną wiedzą a doświadczeniem, które zdobywa się pracując w konkretnym zawodzie: - Każdy powinien znać swoje predyspozycje, bo inaczej będziemy świadkami wielu błędów wynikających po prostu z braku doświadczenia.



Dodatkowo sytuację pogorszyć może pomysł na skrócenie praktyk zawodowych. Dotychczas aby uzyskać uprawnienia budowlane trzeba było spędzić rok na placu budowy oraz rok w biurze projektowym. Nowe plany zakładają skrócenie praktyk średnio o rok.



- To zdecydowanie zbyt krótki okres, by wyszkolić dobrego budowlańca i przygotować go do pracy - uważa Kazubowski. - Dwa lata na placu budowy pozwolą zapoznać się z różnymi typami inwestycji oraz przygotować się do często niełatwych sytuacji. Skrócenie stażu do roku może przynieść naprawdę negatywne skutki.